poniedziałek, 4 stycznia 2010

Robert Frost "Sianokosy"


Robert Frost (1874 – 1963) został uznany za jednego z największych amerykańskich poetów już za życia. Jedna z anegdotek głosi, iż – przytoczę za Barańczakiem – „zgromadził już tyle doktoratów honoris causa, że z różnobarwnych akademickich kapturów, tradycyjnie wręczanych na pamiątkę bohaterom takich ceremonii, kazał sobie podobno uszyć kołdrę w stylu patchwork”. Cztery razy został laureatem nagrody Pulitzera. Dziś jednak puszczę jego wiersz z pierwszego zbioru „A Boy’s Will”, wydanego w 1913 roku, gdy Frost był zupełnie niedoceniony. Wiersz napisany prawdopodobnie jeszcze na farmie w New Hampshire na północy Stanów, albo już – po przeprowadzce – na farmie w Anglii (gdzie w sumie długo nie zagrzał miesjca). W każdym razie tło jego wierszy i życia było stałe. Nawet po osiągnięciu niebywałego sukcesu, zdaje się, iż Robert Frost najlepiej czuł się pośród krajobrazów właśnie farmy.
Tytuł oryginału brzmi "Mowing".


SIANOKOSY

Tylko jeden pod lasem rozbrzmiewał dźwięk stale,
To długa moja kosa tak szeptała ziemi.
Języka jej nie znałem, cóż mogła jej szeptać?
Być może, o słonecznym mówiła upale,
Który wszystko i ludzi wraz wokół oniemił,
Dlatego głosu ponad szept nie unosiła.
Nie był to sen o czasu wolnego rozkoszach,
O worku złota w darze od wróżki lub elfa:
Nad wszelkie baśnie w prawdzie największa jest siła,
W miłości, tej, co łąkę uczesała w rzędy,
Choć smukłych storczyków też nie szczędzi kosa
I płoszy z chwastów błyszczącego węża rano.
Czyn to owoc wyśniony codziennej mitręgi -
Wyszeptała kosa i poczęło się siano.


Leszek Elektorowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz