Fragment słynnego Poranku poematu (1980):
Tylu chujowych poetów Tak niewielu dobrych W czym problem? Brak wrodzonej miłości Do słów, brak wyczucia Że to co się mówi jest Jedynie w słowach I jedynie słowa są Tym co się mówi: miłość, Omyłka, obietnica, auto Kasacja, barwa, płatek, Barwa w płatku To tylko światło Czyli refrakcja: Słowo, czyli wiersz. Śniada czerwień nasturcji. Róże rozsypane Na podłodze kuchni, Chłodne i wonne leże Aby się czochrać i turlać. Chciałbym mieć tatuaż Z różą albo motylem: Lecz gdzie? Tutaj na Ręce, czy na wewnętrznej Stronie uda, mały, gdzie Tylko nieliczni szczęśliwcy Mogliby go oglądać? Nie Zapomnę interesującego Mężczyzny, nagiego do Pasa z mistrzowską Sprzączką przy Pasie (Panama) i frunącym Wysoko na obu mięśniach Piersiowych błękitnym Ptakiem na ciemnooliwkowej Skórze. Chciałem go zjeść: Za dużo szczęścia. East 28th Street, rok 1950. Jak przemijają róże.
Andrzej Sosnowski i Bohdan Zadura
J. Schuyler, Trzy poematy, przeł. M. Sendecki, A. Sosnowski, B. Zadura, Wrocław 2012, s. 31-32.
Moja książka poetycka zeszłego roku! Kapitalny ten Schuyler!
OdpowiedzUsuń